wtorek, 1 stycznia 2013

Barszcz Wigilijny cz. 2

Co prawda już po Świętach, no ale inaczej się nie dało, zamieszczam drugą część, jak przygotować kiszony barszcz wigilijny. Osoby o słabych żołądkach proszone są o opuszczenie bloga:)

Tutaj jeszcze tylko link do: Barszcz kiszony cz.1

Barszcz kiszony na Boże Narodzenie cz.2

Dwa tygodnie później......    Przede wszystkim musimy zdjąć skorupkę pleśni.




Następnie przelewamy barszcz przez durszlak, aby została sama esencja. I tę esencję przecedzamy przez gazę/pieluchę tetrową.



Tak przecedzony (najlepiej 2-3-krotnie) barszczyk przelewamy do docelowego garnuszka, możemy doprawić solą i pieprzem, jeśli dla kogoś jest jeszcze za mało ostry. Nadmiar przelewamy do butelki, uważając przy tym, aby nam się nie wyślizgnął na podłogę:D




Przed podaniem podgrzewamy uważając, aby nie zagotować, bo straci kolor i podajemy z uszkami z grzybami, najlepiej własnej roboty.



4 komentarze:

MR pisze...

To ja, osoba o słabym żołądku ;) A wiesz, moja mama dodaje troszkę kwasku cytrynowego, żeby kolor był dobry ;)

http://lara-egaree.blogspot.com/ pisze...

W przypadku barszczu kiszonego to by była profanacja:) Po to się kisi, żeby właśnie już żadnych kwasków nie dodawać, jest kwaśny cholernie sam w sobie:D A niestety każdy barszcz ma to do siebie, nawet ten zwykły, jak dodasz kwasku i zagotujesz do wrzenia to straci kolor tak czy siak:)

MR pisze...

no widzisz, kucharka ze mnie od siedmiu boleści ;)

http://lara-egaree.blogspot.com/ pisze...

Kochana, ależ się nie przejmuj:D Taki barszcz kiszony to po prostu zakwas na buraczkach, jak żurek więc dlatego nie potrzeba już go dodatkowo zakwaszać kwaskiem czy octem:D
Dlatego ostrzegam przed ostrością, dla nie których nie do zjedzenia muszą sobie rozcieńczyć:)