sobota, 10 sierpnia 2013

Bagietki korzenne po raz pierwszy:)

Tak długo czekałam dzień wcześniej na wyrośnięcie chleba, że w międzyczasie upiekłam bagietki korzenne na drożdżach. Tutaj też jeszcze daleko mi do perfekcji, ale liczą się pierwsze kroczki:)


Znów skorzystałam z przepisu na stronie: http://pracowniawypiekow.blogspot.com/2011/02/bagietka-korzenna.html

Składniki:

- 500 g mąki pszennej
- 1,5 łyżeczki soli
- 1 łyżka cukru - ja dodałam trzcinowego
- 1 łyżka oleju roślinnego
- 1 łyżeczka przyprawy do piernika -nie miałam przyprawy do piernika więc użyłam szczypty:                                                                   cynamonu, kardamonu, kolendry, imbiru, gałki muszkatołowej,
- 300 ml wody
- 15 g świeżych drożdży (lub 1 łyżeczka suszonych instant)

Przepis:

Najpierw rozpuściłam drożdże w 2 łyżkach wody (mam spore łyżki), dodałam 1 łyżeczkę cukru, wymieszałam porządnie i odstawiłam na 15 minut. 



Następnie do większej miski wsypałam mąkę, sól i przyprawy, dodałam olej i zaczyn z drożdży - wymieszałam i powoli zaczęłam dodawać wody i wyrabiać ciasto aż będzie sprężyste i miękkie, można w razie czego dodać trochę wody. 


Następnie przełożyć do miski wysmarowanej olejem i przykryć ściereczką i poczekać ok godziny aż wyrośnie. Powinno podwoić objętość. 

Po godzinie, albo wcześniej, jeśli uznamy, że już jest dosyć wyrośnięte dzielimy na trzy części i formujemy wałki, w zależności czy chcemy dłuższe czy krótsze, mi wyszły takie jak n zdjęciu. Nacinamy bagietki ostrym nożem, układamy na specjalnej blaszce do wypieku bagietek, albo na papierze do pieczenia i ponownie zostawiamy do wyrośnięcia na 30-40 min. Nagrzewamy piekarnik do 230 stopni, spryskujemy wodą, lub wlewamy na dolną blachę w piekarniku trochę wody, chodzi o zaparowanie piekarnika do pierwszej fazy pieczenia i tak wkładamy bagietki, po 10 min zmniejszamy temperaturę do 210 stopni i pieczemy ok 15-30 min (ja piekłam 20 i to było o 5 minut za długo, bo się trochę za mocno spiekły i skórka była dość gruba, za to mocno chrupiąca:) Wyciągamy do ostygnięcia, ja nie wytrzymałam i tę najmniejsza wszamałam posmarowaną masełkiem, które się na niej roztopiło:)





Brak komentarzy: